Syriusz
Kiedy dojechaliśmy do Hogsmeade i zobaczyłem Rogacza wysiadającego z powozu byłem pełen podziwu dla Lilki. W pół godziny zdziałała cuda. Rogacz był jak nowo narodzony. Oczy błyszczały mu od nawału pomysłów, a włosy znowu odstawały mu w nieładzie.
-Załatwione - szepnęła Lily, kiedy przechodziła koło mnie i Dorkas. Odchodząc puściła mi oczko, co Dor oczywiście musiała zauważyć.
-A o to miało znaczyć? - trzepnęła mnie w ramie.
-Dowiesz się jak przyjdzie pora.
-Dowiesz się jak przyjdzie pora.
Ech... Rozpętałem tym moją "małą wojnę". Dorkas zaczęła się na mnie boczyć, bo mięliśmy nie mieć przed sobą żadnych tajemnic, a ja jej nie chciałem powiedzieć o co chodziło z tym oczkiem. No cóż, jakoś spróbuję to przeżyć.
Rogaty podszedł do nas cały w skowronkach. Nie pomyliłem się przy puszczając, że zaraz zacznie znowu mi zrzędzić jaka to Lily jest mądra, piękna itd..
-Łapo, ona jest cudowna! - to było pierwsze zdanie jakie od niego usłyszałem na wstępie.
Ale po części się z tego cieszyłem.Znowu było po staremu. Dla Jamesa liczyła się tylko Lily.
-Taaak... - westchnąłem.
-Syriuszu... - przyjżał mi się uważnie. - Masz jakiś pomysł jak przywitać należycie woźnego?
-Nie, Rogaczu dziś zdajemy się w tej kwestii na ciebie.
Przez całą ucztę James nie odrywał wzroku od Rudej. W między czasie paplał też w koło jaka to ona jest ładna, jakie to ma oczy...
Dyrektor w czasie ogłoszeń za powiedział bal pożegnalny dla siódmych klas.
-Liluś...? - James od razu napadł na Rudą.
-Ale na moich warunkach - zastrzegła.
Boże... Uśmialiśmy się z Rudą na widok jego miny. Nie dowierzał, ale ze szczęścia prawie by się popłakał. McGonagall i Dumbledor też się z niego śmiali za stołem nauczycielskim.
Kiedy już uczta dobiegła końca uznaliśmy z Rogaczem, że dobrze byłoby zaczekać na Evans i Lupina, którzy jako prefekci ( Ruda jako prefekt naczelna) musieli odprowadzić pierwszorocznych do wieży. Kiedy Lily zobaczyła mnie i Jamesa uśmiechnęła się.
Rogaty podszedł do nas cały w skowronkach. Nie pomyliłem się przy puszczając, że zaraz zacznie znowu mi zrzędzić jaka to Lily jest mądra, piękna itd..
-Łapo, ona jest cudowna! - to było pierwsze zdanie jakie od niego usłyszałem na wstępie.
Ale po części się z tego cieszyłem.Znowu było po staremu. Dla Jamesa liczyła się tylko Lily.
-Taaak... - westchnąłem.
-Syriuszu... - przyjżał mi się uważnie. - Masz jakiś pomysł jak przywitać należycie woźnego?
-Nie, Rogaczu dziś zdajemy się w tej kwestii na ciebie.
Przez całą ucztę James nie odrywał wzroku od Rudej. W między czasie paplał też w koło jaka to ona jest ładna, jakie to ma oczy...
Dyrektor w czasie ogłoszeń za powiedział bal pożegnalny dla siódmych klas.
-Liluś...? - James od razu napadł na Rudą.
-Ale na moich warunkach - zastrzegła.
Boże... Uśmialiśmy się z Rudą na widok jego miny. Nie dowierzał, ale ze szczęścia prawie by się popłakał. McGonagall i Dumbledor też się z niego śmiali za stołem nauczycielskim.
Kiedy już uczta dobiegła końca uznaliśmy z Rogaczem, że dobrze byłoby zaczekać na Evans i Lupina, którzy jako prefekci ( Ruda jako prefekt naczelna) musieli odprowadzić pierwszorocznych do wieży. Kiedy Lily zobaczyła mnie i Jamesa uśmiechnęła się.
-Powiedzcie mi, czy wy jesteście z pierwszego roku?-zapytała.
-Taaak-od powiedzieliśmy razem.
-Fajnie wiedzieć, że cofnęliście się w rozwju…
Szliśmy za pierwszorocznymi do samej wieży. Potem nie wiem kiedy, ale zgubiłem Rogatego. Wraz z Remusem uznaliśmy, że się znajdzie i poszliśmy do naszego dormitorium. Peter już spał, a wokół niego tradycyjnie były porozżucane jakieś smakołyki. Lunatyk zaczytał się w jakiejś grubej księdze, a ja położyłem się na łóżku u Jamesa i wyjąłem z szafki jego album ze zdjęciami. Było w nich dużo zdjęć Lily, nas Huncwotów, ale także i Jamesa z rodziną.
James wrócił jakąś godzinę później, gdy przejżałem już prawie połowę albumu.
-Jak było? - zapytał Lupin.
-Bosko... - tylko taką odpowiedź dostaliśmy.
-Rogacz, to co z naszą niespodzianką? - zapytałem.
-Ach... Lupin słuchaj... - i opowiedzieliśmy mu nasz pomysł.
Remus oczywiście się zgodził, bo nie lubił tego charłaka tak samo jak cała reszta Hogwartu.
Kiedy dotarliśmy do gabinetu Filcha było już dobrze po 22.
Na drzwiach przywiesiliśmy powiększoną zaklęciami fotkę mugolskiej panienki w bikini z mojego ulubionego pisemka, które kupiłem w kiosku w Londynie. Ścianę naprzeciwko przyozdobiliśmy napisami.
A Lupin:
James wrócił jakąś godzinę później, gdy przejżałem już prawie połowę albumu.
-Jak było? - zapytał Lupin.
-Bosko... - tylko taką odpowiedź dostaliśmy.
-Rogacz, to co z naszą niespodzianką? - zapytałem.
-Ach... Lupin słuchaj... - i opowiedzieliśmy mu nasz pomysł.
Remus oczywiście się zgodził, bo nie lubił tego charłaka tak samo jak cała reszta Hogwartu.
Kiedy dotarliśmy do gabinetu Filcha było już dobrze po 22.
Na drzwiach przywiesiliśmy powiększoną zaklęciami fotkę mugolskiej panienki w bikini z mojego ulubionego pisemka, które kupiłem w kiosku w Londynie. Ścianę naprzeciwko przyozdobiliśmy napisami.
,, Huncwoci pragną powitać
szanownego pana Filcha
i jego uroczą kotkę, panią Norris. "
Rogal dodał od siebie:
,, PS 1. Kocham Lily Evans,
która jest najcudowniejszą kobietą świata
i umówiła się ze mną. "
Ja dopisałem:
,, PS 2. Zgadzam się z panem Rogaczem.
Uważam także, iż profesor McGonagall
świetnie wygląda w szacie w kratę
(czyt. odejmuje jej to lat). "
A Lupin:
,, PS 3. Zgadzam się z panami powyżej.
Pragnę także wyrazić zdumienie,
jak taki kretyn jak Lucjusz Malfoy
mógł zostać kapitanem drużyny
Ślizgonów w quiditcha. "
Do wieży wróciliśmy zadowoleni ze spełnionej powinności. Byliśmy tylko ciekawi, co jutro na to powie reszta Hogwartczyków...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz