James
Dwa miesiące minęły jak z bicza strzelił. W sobotę zbliżał się nasz pierwszy wypad do Hogsmeade, a co się z tym wiąże także moja pierwsza randka z Lily.
Siedziałem właśnie na piątkowej lekcji historii magii z moją rudą bogini w ławce, gdy do głowy wpadł mi iście szatański pomysł. Przysunąłem się bliżej do Lily.
-Liluś? - szepnąłem.
-Mhm - dała znać, że mnie słucha.
-Co powiesz na małą zmianę planów. Zamiast iść do Hogsmeade pójdziemy może do Pokoju Życzeń? - mówiąc to bawiłem się kosmykami jej włosów.
-Hmm... Podoba mi się twój pomysł - przerwała robienie notatek i odwróciła głowę w moją stronę. - Długo jeszcze?
-Zostało jeszcze dokładnie 20 minut - jęknęła z rozpaczy.
-Ja nienawidzę tej lekcji - zaskoczyła mnie. - Binns ciągle gada o wojnach goblinów w średniowieczu, a to jest strasznie nudne.
Syriusz i Remus siedzący w ławce przed nami odwrócili się do tyłu. Byli tak samo zaskoczeni jak ja.
-Czy ja dobrze słyszałem? Ruda nie lubi historii magii?! - wydusił z siebie Łapa, kiedy jako pierwszy otrząsną się z szoku.
-I co w tym dziwnego? - zapytała Lily.
-Nie, no nic, ale pa prostu ja zawsze byłem pewien, że ty lubisz tą lekcję.
-No to byleś w błędzie.
Lily rozciągnęła się wygodnie na krześle i położyła głowę na moim ramieniu.
-Jak ta cholerna lekcja się skończy to mnie z łaski swej powiadomcie.
Wymieniliśmy z chłopakami zdziwione spojrzenia, ale o nic więcej już nie zapytaliśmy.
Każdy, kto wykręcał się do tyłu i zobaczył Lily drzemiącą na moim ramieniu był w szoku. Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek wszyscy zerwali się błyskawicznie ze swoich miejsc, by wyjść z sali jak najszybciej.
Dalsza część dnia minęła dosyć spokojnie.
W sobotę rano wstałam dosyć wcześnie jak na mnie, by zająć łazienkę. Kiedy już się wypiękniłem i wyszedłem z niej reszta lokatorów już wstała.
-Łapo przygotowałeś wszystko?
-Po raz kolejny powtarzam ci, że tak!
Po jedenastej odprowadziliśmy ich z Lily do bramy. Na pożegnanie Syriusz oczywiście dodał coś od siebie:
-Tylko grzeczni bądźcie, bo wujkiem w tak młodym wieku zostać jeszcze nie chcę! - za co dostał od Dorkas po głowie.
-Tak, tak. Ale nawet gdyby to i tak nie masz w tej kwestii nic do powiedzenia - odcięła się Lily.
Kiedy już zniknęli za bramą odeszliśmy, by udać się do Pokoju Życzeń. Na siódmym piętrze przeszedłem trzy razy wzdłuż ściany. Na szczęście nikogo w środku nie było i drzwi się pojawiły.
Otworzyłem je i przepuściłem Evans, by weszła pierwsza, a ja zaraz za nią. Tym razem pokój był wielkości sali lekcyjnej. Były dwa okna i przytulny kominek. Pośrodku stał stolik, a na nim dwa kieliszki i butelka wina oraz kanapa. Gdy podeszliśmy bliżej zobaczyliśmy liścik.
Lily posłała mi zdziwione spojrzenie.
-To Łapa wszystko przygotował - wyjaśniłem.
Usiedliśmy na kanapie i zacząłem czytać list.
Kochani,mam nadzieję, że wystrój wam się podoba. Razem z Remusem staraliśmy się wam dogodzić. Życzymy udanej randki.Tylko pamiętajcie, że jeszcze nie chcę zostać wujkiem małego Pottera. =)
Całuję
Wujaszek Łapa.
PS. Jakby co to jesteśmy w kontakcie przez lusterko.
-Hmm... Wiem, że miał dobre chęci, ale to zdanie o małym Potterze mógł sobie już darować - mruknęła Lily.
-Mi to mówisz? Ale wiesz co, mam już pomysł jak mu się za to odwdzięczę.
-Taaak... Dobrze, ale chyba jesteśmy tu po co innego? - uśmiechnęła się.
-Jasne słonko. To po lampce?
-Chętnie.
Nalałem wino i podałem jej jeden kieliszek.
-To może wzniesiemy toast? - uśmiechnąłem się zadziornie.
-Za co?
-Za nas?
-W jakim kontekście? -droczyła się ze mną, choć wiedziała o co mi chodzi.
-No wiesz, latam za tobą już tyle lat. Gdybyś chciała, to może moglibyśmy... - urwałem znacząco.
-No dokończ - zachęciła.
-Liluś, czy zostaniesz moją dziewczyną i prywatną panią prefekt na zawołanie?
Gładziłem opuszkiem palca je policzek. Nadal nie mogłem się nadziwić jaka ona jest delikatna, a jednak miała taki wybuchowy charakter.
-Oczywiście. James?
-Mhm...? -byłem na wpół świadomy, bo cały czas wpatrywałem się w jej oczy.
-A może skonsumujemy ten związek?
-Chętnie.
Nie czekając na nic pocałowałem ją w usta. To był nasz pierwszy prawdziwy, niewymuszony na żadnej ze stron pocałunek. Włożyłem w niego wszystkie emocje jakie mną targały. Chciałem pokazać Lily jak wiele dla mnie znaczy. Była dla mnie najważniejsza od tej pierwszej chwili, kiedy się spotkaliśmy w pociągu. Uwielbiałem patrzeć w jej zielone oczy. Bawić się jej włosami. Po prostu kochałem z nią przebywać.
Lily nie była mi dłużna. Chwilę potem dziwnym trafem leżeliśmy już na kanapie.
-James, zaczekaj - przerwała mi Lily. Posłusznie się odsunąłem, bo nie chciałem w tym momencie żadnych sprzeczek.- Dzięki. Z tym jeszcze za wcześnie. Jeszcze nie teraz. Powiedzmy... - zastanowiła się -... że na gwiazdkę - uśmiechnęła się.
-Oczywiście kwiatuszku. A może byśmy tak już wrócili, bo ''wujek'' Łapa pewnie daje im tam popalić swoimi fantazjami i mają go dość?
-Jasne uwolnijmy ich od niego - zachichotała.
Czy mówiłem już, że kocham sposób w jaki się śmieje? Jeśli nie, to teraz mówię.
Piętnaście minut później zmierzaliśmy już do bramy Hogwartu. Lily wyjęła dwu kierunkowe lusterko z mojej kieszeni.
-Syriusz.
Łapa błyskawicznie pojawił się w lusterku jakby czekał na wezwanie.
-Nasze gołąbeczki już się sobą nacieszyły?
-Taaak. Łapu, tutaj taki jeden pan Rogal...- przerwałem jej.
-Jaki Rogal - udałem oburzenie. - Mówiłem ci kwiatuszku, że tak to tylko na osobności!
-Jasne - pocałowała mnie szybko i mówiła dalej do Łapy. - A więc ten pan chce, żebyś wrócił. Tylko sam i z asortymentem na balangę. No, możesz zabrać Lunatyka, ale reszta ma wrócić dopiero za godzinę - zastrzegła.
-Gdzie?
-U was. Czekamy z nie cierpliwością - i rozłączyła się.
Czekaliśmy przy bramie. Znudziło mi się stanie w miejscu, więc zacząłem całować Lilkę po karku. Kiedy się wykręciła wykorzystałem jej nieuwagę i pocałowałem ją w usta. Złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Nie wiedzieliśmy jednak, że mamy widownię w postaci Smarkerusa i jego bandy...